opowiadamy o technologii

Mity o no-code/low-code. W co wierzyć, kiedy mowa o technologii bez pisania kodu?


mity o no code low code technologia bez pisania kodu

Prognozuje się, że do 2025 roku aż 70% nowych aplikacji, będzie korzystało z rozwiązań low-code/no-code. [Źródło: Gartner Inc.]

U progu takiej technologicznej rewolucji, przyda się jeszcze oddzielić fakty od fikcji.  W artykule przyglądamy się popularnym stwierdzeniom i weryfikujemy ich prawdziwość. Czytaj dalej, aby się przekonać, w czym tkwi ziarno prawdy, a co jest tylko głośno powtarzanym mitem.

MIT 1: No-code to nic nowego

Przeciwnicy technologii no-code, często podkreślają, że to nic nowego. Negują zasadność określania jej trendem ostatnich lat, a tym samym starają się zdyskredytować w oczach potencjalnych inwestorów. Mówią o tym, że możliwościom kreatorów wizualnych w kontekście tworzenia oprogramowania przyglądano się już w latach 70. A skoro tak, podpieranie się tezą o innowacyjności podejścia jest niezasadne i wprowadza w błąd podatnych na buzzwordy decydentów.

Prawda jest jednak taka, że chociaż rzeczywiście computer-aided software engineering (CASE) funkcjonuje jako pojęcie od około 50 lat, to dopiero niedawno udało się przeprowadzić pierwsze skuteczne próby jego zastosowania.

Od czasu pojawienia się koncepcji musiało minąć ponad pół wieku, żebyśmy mogli zacząć z niej realnie korzystać. Stało się tak dzięki cierpliwości, nieustępliwości i wysiłkom grupy niestrudzonych early adopters1.

Oczywiście ich praca nie powinna być lekceważona. Przekreślanie innowacyjności no-code, tylko dlatego, że obietnica tego typu rozwiązań padała od dziesięcioleci, jest jednak równie krzywdzące. Także dla inżynierów, którzy tak wytrwale starali się ją dla nas wszystkich zbudować.

Skoro dopiero w czasach wszechobecnej chmury obliczeniowej, udało się zrealizować podstawowe założenia technologii no-code, to tak – jest ona czymś nowym! I tak, zasługuje na miano innowacji oraz należny jej rozgłos.

MIT 2: No-code pozbawi pracy programistów

Jeśli jesteś programistą czy programistką i czytasz w Internecie, że technologia no-code pozbawi Cię pracy – uspokajamy: nic takiego nie będzie miało miejsca.

Kreatory wizualne, które pozwalają budować aplikacje bez udziału zespołów deweloperskich, to nie zagrożenie a szansa. Paradoksalnie może się okazać, że dzięki nim będziesz mieć jeszcze więcej pracy niż dotychczas.

Do tej pory inwestorzy bardzo często rezygnowali z kastomizacji oprogramowania, gdyż ta wydawała im się niezwykle pracochłonna i długotrwała. Decydowali się na gotowe systemy i próbowali dopasowywać do nich swój proces biznesowy. Tylko nieliczni korzystali z dobrodziejstwa Open Source, albo tworzyli coś sami od zera.

Technologia no-code ma szansę odwrócić ten trend. Użytkownicy, którzy zaznają pracy w systemach dopasowanych do potrzeb, będą się rzadziej godzili na półśrodki.

Jak to zwykle bywa, apetyt rośnie w miarę jedzenia. A interfejsy wizualne trzeba jakoś zasilić. Koniecznie wytwarzając świeży kod.

MIT 3: Low-code i no-code to to samo

Chociaż często występują obok siebie (czasami nawet w ramach jednej platformy), są to dwa odrębne podejścia, zaprojektowane dla innego typu użytkowników.

No-code jest dla Ciebie, jeśli wolisz działać samodzielnie, albo zamiast programistów zatrudniasz samych konsultantów wdrożeniowych. Rozwiązania tego typu nie wymagają znajomości kodu. Pracujesz wtedy na gotowych komponentach, które składa się w całość niczym zamek z klocków. Oprogramowanie rozwijasz szybko, łatwo i przyjemnie. Po kompleksowym szkoleniu możesz nawet spróbować własnymi siłami. Wystarczy nauczyć się pracy z kreatorem procesów i automatyzacji. Kolejne funkcje da się skomponować przy pomocy wygodnego mechanizmu „przeciągnij i upuść”.

Platformy low-code ewoluowały z koncepcji Rapid Application Development. Służą temu, by obniżyć ilość pisanego kodu (stąd nazwa). Oznacza to jednak, że użytkownik tego typu systemów musi być programistą. W szczególności przydadzą się umiejętności z zakresu JavaScript lub innego języka skryptowego. To, czego nie osiągnie się przy pomocy kreatora, trzeba bowiem pozmieniać w kodzie. Możliwości rozwoju takiego oprogramowania pozostają przy tym nieograniczone. Z udziałem doświadczonych deweloperów da się zrobić wszystko!

MIT 4: No-code wymyka się spod kontroli

Jeden z bardziej niebezpiecznych mitów, krążących w sieci to ten, że technologia no-code, rozwija się kosztem jej użytkowników. Przeciwnicy tego rodzaju innowacji mówią o opłatach za nieistniejącą funkcjonalność, podają w wątpliwość bezpieczeństwo danych, nawiązują do problemów z architekturą i utrzymaniem spójnej koncepcji systemu.

W rzeczywistości producentom systemów no-code chodzi o coś zupełnie przeciwnego — o upowszechnienie dostępu do technologii jako jednego z praw człowieka.

No-code ma się przyczyniać do zniesienia barier takich jak:

  • niska podaż specjalistów IT na rynku
  • kosztowność i czasochłonność projektów wdrożeniowych
  • nieużyteczność i nieaktualność wykorzystywanych rozwiązań
  • przedawnienie nierealizowanych potrzeb
  • „ucieczka” liderów, nierówna konkurencja, tendencje monopolistyczne na rynku

Nowoczesne platformy no-code ponad wszystko sprzyjają budowaniu użytecznych aplikacji. Ich podstawowy cel to dostarczenie systemów, z których chce się korzystać i które łatwo można rozwinąć.

Dodatkowo oferują też pełen zakres funkcjonalności, która, wspiera monitorowanie zgodności wersji, bezpieczeństwo danych oraz intuicyjność utrzymania systemu.

Kwestie zgłaszane przez zwolenników tradycyjnego podejścia, dotyczą natomiast higieny prowadzenia projektów IT w ogólności. Nie są typowe dla podejścia no-code. Mogą wystąpić w przypadku dowolnego typu technologii.

Rozwiązanie: postaw na solidnego dostawcę i sprawdzoną firmę wdrożeniową, którzy zatrudniają wykwalifikowanych profesjonalistów. W ten sposób uchronisz się od niebezpieczeństwa shadow IT2 czy bloatware3. Także w projektach no-code. Ale nie tylko.

MIT 5: No-code nie nadaje się do dużych projektów

No-code sprzyja obniżeniu kosztów pozyskania aplikacji. W przypadku tego typu systemów oszczędzasz na: czasie, ilości zaangażowanych osób, pieniądzach oraz przestrzeni dyskowej.

Taką szansę bardzo często starają się wykorzystywać młode organizacje, którym zależy na szybkich efektach i niewielkiej finansowej inwestycji. Być może stąd wzięło się skojarzenie, że to technologia wyłącznie dla startupów?

W rzeczywistości nie ma powodu, dla którego no-code miałoby się nie przyjąć w dużej organizacji, która planuje skomplikowane wdrożenie. Taką samą korzyść, jaką dostrzegły małe i średnie firmy, mogą uzyskać wielkie korporacje.

Również one mogą zaoszczędzić wówczas na kilku kosztach:

  • Kosztach programistów: system no-code pozwala na tworzenie aplikacji i rozwiązań bez potrzeby posiadania specjalistycznej wiedzy programistycznej.
  • Kosztach implementacji: dzięki kreatorom wizualnym i opcji „drag and drop”, system no-code jest prosty i szybki w implementacji.
  • Kosztach utrzymania: system no-code ​​angażuje mniejszą liczbę pracowników i zasobów serwera.
  • Kosztach rozwoju: system no-code pozwala na szybszy rozwój i dostosowanie do zmieniających się potrzeb biznesowych.

W przypadku niestandardowych wymagań warto połączyć funkcjonalność no-code i low-code w jednym systemie. W takim przypadku niektóre, niedostępne jeszcze w kreatorze BPM4 funkcje, można opracować w kodzie. Całą resztę da się prosto wyklikać siłami użytkowników biznesowych (citizen developers5).

MIT 6: Projekty no-code nie różnią się od tradycyjnego developmentu

Podczas projektów no-code warto stosować sprawdzone sposoby organizacji pracy. W szczególności: dobre praktyki DevOps oraz Agile Development. Wiele elementów wygląda zatem podobnie do tego, co znasz ze swoich wcześniejszych doświadczeń.

Podstawowa różnica polega jednak na tym, kogo zapraszamy do udziału w projekcie. Przedsięwzięcia z rodzaju no-code podejmują się konsultanci wdrożeniowi i tak zwani citizen developers, czyli użytkownicy biznesowi, którzy nie potrzebują technicznych umiejętności, by wspierać rozwój oprogramowania. Nie wymaga się natomiast wsparcia osób technicznych i programistów.

Podstawowe wyróżniki projektów no-code

  • zaangażowanie osób nie-technicznych (no-code developer)
  • praca na gotowych komponentach
  • szerokie zastosowanie prototypowania
  • krótszy czas realizacji
  • nowe podejście do ciągłego doskonalenia, bez potrzeby wytwarzania kodu

MIT 7: Projektów no-code nie łączy się z tradycyjnym developmentem

Istnieje też mit mówiący o tym, że projekty no-code kolidują z wykorzystaniem tradycyjnej techniki software development. Niektórzy uważają, że tego typu technologii nie da się połączyć z systemami low-code czy full-code.

Nic bardziej mylnego. Na rynku jest wiele rozwiązań, które stanowią mieszankę każdego ze sposobów. Bywa nawet, że w ramach jednej platformy. W takich sytuacjach mówi się o fuzji technologii, z angielskiego — fusion approach6.

<codeSummary>

Wykorzystanie low-code/no-code w biznesie pozwala na szybsze i wygodniejsze tworzenie aplikacji przy pomocy interfejsów wizualnych i kreatorów BPM. Przyczynia się to do przyspieszenia innowacji i automatyzacji procesów biznesowych. Co więcej, dzięki wykorzystaniu low-code/no-code, firmy mogą poprawić swoją zdolność do szybkiego reagowania na zmieniające się potrzeby biznesowe oraz niestabilną sytuację na rynku. Może się to okazać szczególnie przydatne w dzisiejszych czasach, w kontekście kryzysu gospodarczego i wzrastającej inflacji.

Potrzebujesz konsultacji w temacie no-code? Napisz do nas na adres: kontakt@codestory.pl
  1. Early adopters — to grupa ludzi, którzy szukają nowych rozwiązań i chętnie testują nowe rzeczy. Są skłonni do podejmowania ryzyka i często występują jako prekursorzy, innowatorzy, pierwsi klienci lub testerzy technologii, produktów czy usług. ↩︎
  2. Shadow IT — wykorzystanie urządzeń czy oprogramowania, które nie zostały zatwierdzone lub nie są wspierane przez dział IT danej organizacji, co może zagrażać bezpieczeństwu danych i całego środowiska IT. ↩︎
  3. Bloatware to oprogramowanie, którego użytkownik nie potrzebuje. Zużywa ono zasoby serwera, ale nie oferuje w zamian odpowiedniego poziomu użyteczności. ↩︎
  4. BPM (Business Process Management) – sposób na automatyzację procesów biznesowych przy użyciu specjalnych narzędzi, metody oznaczania (notacji) zdarzeń oraz specjalnego kreatora wizualnego. ↩︎
  5. Citizen developers — osoby, które nie są profesjonalnymi programistami, ale mają umiejętności i wiedzę potrzebne do tworzenia systemów w inny sposób niż wprowadzając zmiany w kodzie, np. wykorzystując kreatory BPM. ↩︎
  6. Fusion approach — podejście polegające na łączeniu różnych metod tworzenia oprogramowania, takich jak no-code, low-code i full-code, w celu uzyskania optymalnych rezultatów. ↩︎